Powiecie, że jestem wariatką bo znowu upiekłam ciacho ….. którego nie będę jeść 😉
Ale co poradzę, że rodzina ma łakoma?
Ciastka owsiane zniknęły w bardzo tajemniczych, nocnych okolicznościach i wczoraj już pytali, czy może robię następne. Tylko ile można jeść takie same ciastka?
Niech mają …….. zrobię im coś słodkiego.
Początkowo myślałam o Tiramisu – M uwielbia ten deser. Ja nienawidzę 😉 Mogę zrobić i podobno wychodzi mi pyszne ale jeść tego absolutnie nie jestem w stanie. Nawet nie próbuję w trakcie przygotowania. Jedyną rzeczą z tego przepisu, która mi tak naprawdę smakuje jest czarna kawa.
To może marchewkowe? I proste, i szybkie, i smaczne. A jak troszkę zmodyfikuję przepis to będzie też troszkę fit. Nie tak bardzo rzecz jasna jak fasolowe czy buraczane brownie …… ale w końcu oni nie są na żadnej diecie więc nie musi być aż tak rygorystycznie.
Potrzebujemy:
300 gram startej marchewki
200 gram cukry trzcinowego (ja użyłam ksylitolu)
340 gram mąki (użyłam orkiszowej, pełnoziarnistej)
210 gram oleju rzepakowego
4 jaja
2 łyżeczki sody oczyszczonej
2 łyżeczki proszku d0 pieczenia
cynamon, kardamon
orzechy (opcjonalnie)
Przygotowanie jest oczywiście banalne. Wszystko należy dokładnie ze sobą zmiksować. Powstałą masę wlewamy do formy (duża keksówka albo mała tortownica) i pieczemy w temperaturze 180 stopni przez 35-40 minut (sprawdzajcie patyczkiem – moje było surowe po tym czasie i piekło się godzinę). Jeśli nie używacie silikonowych naczyń do pieczenia – pamiętajcie o papierze albo tłuszczu i bułce tartej.
Po wystygnięciu możecie marchewkowe posypać cukrem pudrem ale ja nie przepadam więc zrezygnowałam z tego dodatku.
VOILA!
Teraz sobie popatrzę jak moja rodzina będzie się zajadać 😉