Cyckowe dramaty

Po moim poście na facebooku, w którym rozważałam konsultację u chirurga plastycznego, rozpętała się prawdziwa burza. Dostałam od Was naprawdę mnóstwo wiadomości: po co, czy oszalałam, przecież mam taką super figurę i co to w ogóle za kretyńskie pomysły.

Przyznam, że było mi bardzo miło. Bo to fajnie jak inni uważają, ze jesteś atrakcyjna.

Ale klucz całej sprawy jest jednak gdzieś indziej ……. bo najważniejsze – by atrakcyjnym się czuć samemu!

W moim przypadku to nawet nie chodzi o to, że się nie czuję. Ostatnie kilka lat dało mi bardzo dużo pod kątem samooceny i akceptacji swojego ciała.

Wcześniej go nie lubiłam i pisałam Wam już o tym na początku. Grube dziecko, 100 kilogramowa nastolatka ……. mimo, że schudłam 17 lat temu to w lustrze ciagle widziałam (i czasami jeszcze widzę) tamtą grubaskę. Pokutowało to we mnie bardzo długo …… tak naprawdę chyba przełomowym momentem okazał się ten, kiedy poznałam mojego męża. Stabilizacja, poczucie bezpieczeństwa …….. niby z wyglądem nic wspólnego to nie ma ale jednak przekłada się na postrzeganie siebie. Zresztą ….. kochające spojrzenie mężczyzny, na którym Ci zależy, jest najlepszym lustrem. Jestem szczęśliwa i to zwyczajnie po mnie widać.

Do tego intensywnie ćwiczę, zdrowo jem, dbam o siebie. To wszystko daje mi takie zaplecze, dzięki któremu mogę śmiało powiedzieć – ROBIĘ WSZYSTKO BY WYGLĄDAĆ DOBRZE I DOBRZE SIĘ CZUĆ.

No ale …….  🙂

Znacie takie uczucie na wakacjach, gdy ktoś robi Wam zdjęcie? I to zdjęcie ma wyglądać mega super atrakcyjnie –  jesteście w zajefajnym ciuchu czy kostiumie, jest piękny krajobraz ……. no wszystko gra a w głowie już planujecie jakie żniwo zbierze na insta ……… Ale coś idzie nie tak ………  Dostajecie do ręki telefon, patrzycie na obrazek …….. i dopada Was dół. Bo ok ….. można wytłumaczyć kijowe światło i brak umiejętności kompozycyjnych osoby fotografującej ………. ale to, że Twoje cycki są w większość na Twoim brzuchu ……….to już niestety nie ma nic wspólnego ze sztuką….. to jest po prostu smutny fakt, który psuje Ci już każdy kolejny dzień urlopu ……

Na naszym urlopie w Turcji takie zdjęcie zrobił mi małżonek. Zdołowałam się na maksa ……… prawie się popłakałam. Czy ja tak do cholery wyglądam? No przecież nawet tam ganiałam na siłownię CODZIENNIE.

Może to kostium? Może źle stanęłam? Helloooooł ………. gdybyś miała fajne cycki to nie miałoby znaczenia jak stanęłaś!!!!

TRZEBA PODNIEŚĆ!!!! Jak się podniesie to brzuch od razu będzie inny i fałda z pleców znika ….. No trzeba podnieść!!!!! Nawet mężowi zaprezentowałam i pokiwał głową ze zrozumieniem 😉

Zrobiłam rozeznanie gdzie i do kogo, ile to kosztuje, czy boli. Wszystko wiem ……. nadal chcę pójść na konsultację bo uważam, że tylko specjalista może mi odpowiedzieć na wiele nurtujących mnie pytań.

Ale im więcej czasu mija tym bardziej jestem przekonana, że wcale tego nie zrobię.

Napisałam wczoraj do Ani, którą obserwuję na insta – zdecydowałam się na nowy plan żywieniowy i treningowy. Powiedziałam jej o co mi chodzi i pokazałam to paskudne zdjęcie.

Zaczęłam pić wodę. Ta akurat z cyckami nic wspólnego nie ma ale cellulitu się przy okazji pozbędę, a co!

Spróbuję to przewalczyć po mojemu ………. ćwicząc więcej i starając się bardziej. Ale spróbuję to także przewalczyć w mojej głowie. Może skoro nie wyglądam dobrze w kostiumie ……. zacznę się opalać topless? 😉 W końcu kiedyś to praktykowałam i jakoś nie przeszkadzały mi cycki!!!!

Dam sobie czas. Postaram się pokochać. Ostatnio w przymierzalni usłyszałam od Agi Jensen – Kasia jakie Ty masz ładne cycki …….. zatkało mnie wiecie? Pomyślałam sobie  – kurde – a może jestem zbyt krytyczna? Dlaczego pozwoliłam aby jedno kiepskie zdjęcie zrobiło mi we łbie taki bajzel? Może tylko ja widzę tę fałdę? Może tylko ja uważam, że cokolwiek tu jest nie tak? Na brak męskich spojrzeń nigdy nie narzekałam (no dobra – nigdy zaczyna się jak schudłam). Inne kobiety mi często zazdroszczą …

Dzisiaj – kiedy wkleiłam moje zdjęcie topless – zobaczyłam siebie w Was. Bo większość z Was nie opalałaby się bez stanika ze względu na wygląd. Tylko czy ten wygląd tak naprawdę jest zły? Czy jest taki tylko i wyłącznie w naszych głowach? I czy przypadkiem nie jest tak, że same pozwalamy sobie na taki krytycyzm? A co za tym idzie – czy same siebie nie pomniejszamy w oczach innych?

Rozmawiałam dwa dni temu z koleżanką, która ma ewidentny problem po przekroczeniu 40stki. Powiedziałam jej coś, w co głęboko wierzę …… że mamy tyle lat na ile się czujemy i na ile sobie pozwalamy.

Tak szybko jak wypowiedziałam te słowa – tak szybko uderzyło mnie, że przecież tak samo jest ze wszystkim innym!!! Jeśli pozwolimy sobie na poczucie, że jesteśmy nieatrakcyjne …takie się staniemy. Smutne, szare i sfrustrowane. Chcecie takie być?  Ja nie chcę!!!!! I nie będę!!!!

I Wam też nie pozwolę!!!!!!!!

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz