Drugie życie Twojej szafy

Wszystkie moje koleżanki znają doskonale moje ciuchowe zboczenie.

Ja po prostu uwielbiam ubrania i moim ogromnym szczęściem jest niewątpliwie fakt, że mój mąż toleruje to małe zboczenie.
Co ciekawe – nie lubię chodzić po sklepach! Naprawdę!!!!
Kupuję w kilku miejscach, które znam i lubię. Obsługa tych sklepów też mnie już zna, więc moje zakupy naprawdę często wcale nie wyglądają jak zakupy 😉 No …. może poza procesem płatności 😉 Ale poza tym jednym szczególikiem – za każdym razem, kiedy jestem w jednym z tych moich miejsc – bardzo sympatycznie spędzam czas. W Warszawie mam takich „punktów” na mapie – 4. Cztery magiczne butiki, z których właściwie zawsze wychodzę z czymś.
Z racji mojego wtórnego zakupoholizmu – większość ludzi, którzy przychodzą do naszego domu, jest zdziwiona faktem, że mieszczę się w garderobie. Ta jest dość duża i jej lwia część to oczywiście moje szafy – ale każdy kto mnie zna – wyobraża sobie, że ja na ubrania to mam przeznaczony oddzielny pokój 😉

I pewnie byłoby tak gdyby nie zasada, wyznawana przeze mnie od kilku lat.

Jaka?

Ano taka, że jeśli nie założyłam czegoś przez ostatni rok to raczej marne szanse bym jeszcze kiedykolwiek to założyła.
Powiecie, że to głupie? Każdy tak na początku mówi ….. ale zastanówcie się przez chwilę.
Czy nie macie przypadkiem w swoich szafach rzeczy, których nie miałyście na sobie już od paru sezonów, ale ciągle uparcie przekładacie je na wyższą lub niższą półkę „bo kiedyś założę”?
Kochana! NIE ZAŁOŻYSZ!!!!!
A jeśli nie nosisz to dlaczego trzymasz to w szafie?
Wiesz ile dziewczyn chętnie by to założyło?
My kobiety tak już mamy, że co jakiś czas zmienia nam się gust. Mamy też tak, że wielokrotnie mierzymy coś w sklepie i kupujemy pod wpływem chwilowego zachwytu. Później przynosimy do domu i klops ….. „no nie ma do czego założyć, buty nie pasują a w ogóle to wcale nie wyglądam w tym dobrze”.
To oczywiście nie do końca jest nasza wina – sklepowe lustra mają swoje sposoby na to byśmy wyglądały lepiej niż w rzeczywistości. Odpowiedni kąt nachylenia, fajne światło. W większości sklepów to wszystko jest tak zaplanowane byś ostatecznie kupiła. A jak już kupisz i w domu jesteś niezadowolona to często rzucasz na półkę „kiedyś założę”.
NIE ZAŁOŻYSZ!!!!!
Wiecie ile ja w życiu popełniłam takich zakupowych gaf?
Całe mnóstwo!!!!
Upychałam te rzeczy na półkach i udawałam, że to bardzo rozsądne wybory i że przyjdzie na nie odpowiednia pora.
Teraz nauczyłam się już kupować ubrania. Zanim zapłacę to 10 razy przemyślę czy mam do czego założyć. Ale i tak ciągle zdarza mi się przynieść do domu coś co w sklepie było super – ale przed domowym lustrem już niekoniecznie.

Na te wszystkie moje rzeczy mam od kilku lat cudowny sposób – DAJĘ IM WOLNOŚĆ 😉

Kiedyś oddawałam. Siatkami!!!! Za małe (już dawno nauczyłam się odpuszczać sobie „schudnę do tego” – nie potrzeba mi więcej frustracji), zbyt gryzące, niedopasowane kolorystycznie, takie, które się znudziły. Koleżanki wynosiły ode mnie ciuchy w ikeowskich torbach.
Dzisiaj sprzedaję. W większości za 50-100 zł. Zależy od tego co i w jakim stanie. Ale założyłam na facebooku grupę, do której zaprosiłam znajomych i wystawiam tam ubrania. A jeśli zarobię ….. to mam na coś nowego.
Po każdym sezonie nauczyłam się robić remanent. Wszystko wywalam na podłogę i przebieram.  Są oczywiście rzeczy zniszczone i te wyrzucam. Ale każdą letnią rzecz, której nie miałam na sobie ani razu podczas ostatnich wakacji …… po prostu sprzedaję. To samo po zimie. I wiecie co? Jeszcze nigdy nie zdarzyła mi się sytuacja, że czegoś (z tych sprzedanych ubrań) mi zabrakło. Nigdy!!!
Za to zawsze mam ogromną radochę jak widzę, że dziewczyny noszą te moje rzeczy. A jeszcze większą jak dociera do mnie, że świetnie w nich wyglądają.

To co? Zerkniesz w weekend do swojej szafy? Ciekawa jestem ile rzeczy odłożysz.

Na początku będziesz pewnie ostrożna bo jednak chomikowanie mamy zakodowane w głowach. Ale z czasem … jeśli zrobisz ten pierwszy krok – zobaczysz, że mój sposób jest naprawdę dobry.

Jeśli nie chcesz sprzedawać możesz też skrzyknąć kilka koleżanek i zrobić babski wieczór z wymianą ubrań. Być może wśród nienoszonych rzeczy Twojej przyjaciółki jest coś co Ty chętnie byś założyła? Zawsze warto spróbować. Bo przecież ostatecznie ciuchy nie są po to, by leżały w kącie szafy.
Modą trzeba się bawić. I dzielić <3

Dodaj komentarz