Wakacje to zawsze wyjątkowy okres. My zazwyczaj rezerwujemy je wcześniej i intensywnie się do nich przygotowujemy.
W tym roku nie było inaczej!
Już pare miesięcy temu zarezerwowaliśmy wyjazd na Majorkę. Trochę przypadkowo tak naprawdę. Po prostu w tym terminie, w którym mogliśmy wyjechać – nie było wielkiego wyboru.
Szybko się jednak okazało, że ten „przymus” to może być fantastyczna destynacja. I to nie tylko wakacyjna.
Od kilku już lat bardzo chcemy wyjechać z Polski na stałe. Jest kilka powodów: pogoda, pewna pułapka zawodowa, w którą wpadliśmy już obydwoje oraz ludzie. Tak Kochani ….. ludzie 🙁
Poziom zawiści i takiego jakiegoś hejtu, jakim pała przeciętny Polak nas przeraża. Tym bardziej, że gdziekolwiek się nie obrócimy – tam się z tym spotykamy. Jesteśmy szczerze zmęczeni zaściankowym i zawistnym zaglądaniem do czyjegoś domu, łóżka czy portfela. I myślę, że większość z Was doskonale wie o czym piszę.
Zatem gdziekolwiek teraz nie wyjeżdżamy – oceniamy dane miejsce już nie tylko pod kątem dwutygodniowego pobytu.
Teraz patrzymy także na warunki do życia, infrastrukturę, szkolnictwo, możliwości pracy, język (to główny powód, dla którego raczej nie osiedlimy się w naszej kochanej Grecji) czy odległość od Polski (z tej przyczyny odpadła Dominikana).
Na etapie przygotowań do urlopu na Majorce już wiedzieliśmy, że to miejsce spełni bardzo dużo naszych wymagań. Zaledwie godzina lotu do Barcelony, doskonale skomunikowana wyspa, dostępność placówek edukacyjnych i hiszpański – język, którym się wprawdzie nie posługujemy – ale też taki, którego warto się nauczyć bo jest drugim najpowszechniejszym językiem na świecie. Do tego piękna pogoda, cudowne plaże i urocze miasteczka z duszą. Czego chcieć więcej?
No dobrze ….. ale przecież to tylko informacje z przewodnika! One zawsze są napisane tak by zachęcić. Byliśmy bardzo ciekawi jak nasz tygodniowy pobyt na Majorce zweryfikuje te wszystkie informacje!
Dzisiaj już wiemy. To jest TO MIEJSCE!
Ale po kolei!
#KLIMAT
Wyspę cechuje subtropikalny klimat śródziemnomorski. Oznacza to tyle, że jest ona miejscem ciepłym, z bardzo suchym i upalnym latem oraz mokrą, dość ciepłą zimą (temperatury zazwyczaj nie spadają poniżej 10 stopni w dzień). Ponad 300 dni słonecznych w roku na mnie robi wystarczajaco dobre wrażenie, żeby chcieć tam żyć. Nie lubię zimy i śnieg nie jest mi potrzebny do szczęścia. Deszcz jakoś przeboleję. A że w zasadzie od marca do końca października jest tam ciepło (na tyle by spędzać dzień na plaży) – to już w ogóle jestem na tak. Jeśli chodzi o wyjazdy turystyczne to takim naj naj okresem są miesiące między majem a wrześniem. Przy czym od czerwca do sierpnia temperatura sięga 40 stopni więc jeśli ktoś nienawidzi upałów – polecam jednak wyjazdy wiosenno – jesienne.
#JĘZYK
Hiszpański. W wydaniu często mocno katalońskim. Angielski wystarcza jeśli jest się turystą ale ja juz wiem, ze od września rozpoczynam naukę hiszpańskiego.
#ODLEGŁOŚĆ
Z Polski na Majorkę lecimy około 3 godzin. Czyli krótko i raczej bez większego problemu z dostępnością połączeń. W lato można po taniości kupić bilety czarterowe. Latają też tanie linie. NA upartego da się samochodem – czyli do Barcelony na kółkach a później promem na wyspę. Bez kombinowania, zamartwiania się o to czy rodzice wytrzymają podróż i czy wytrzyma ją budżet. Z Majorki można też szybko dolecieć do Barcelony w razie przemożnej chęci wyrwania się z wyspy do „cywilizacji”. Cudzysłów jest tutaj konieczny bo Majorka jest bardzo cywilizowanym miejscem z pięknym międzynarodowym portem lotniczym – kilkukrotnie większym niż lotnisko Chopina w Warszawie!
#INFRASTRUKTURA
Są autostrady, drogi w dobrym stanie, ludzie jeżdżą przyzwoicie. Wszystko pięknie oznaczone – na tyle dobrze, że naprawdę rzadko korzystaliśmy z Google Maps. Do tego praktycznie zewsząd można się do stolicy wyspy dostać autobusem. Odległości nie powalają więc tak naprawdę myśląc o zamieszkaniu na Majorce na stałe – wcale nie trzeba rozważać jedynie Palma de Mallorca albo okolicznych miejscowości. Wiadomo – wszystko zależy od tego gdzie się pracuje i w jakim charakterze. Ale jakoś nie przeraża mnie jazda dzień w dzień po 25 km w jedną stronę.
W miastach są parkingi – w Palmie liczne podziemne. W tej ostatniej jest nawet metro!!!!!
#EDUKACJA
No dobra …… tutaj nie będę świecić udawaną wiedzą bo to jest temat do zgłębienia. NA Majorce – jak też w całej Hiszpanii – jest obowiązek szkolny do 16 roku życia. Dzieci uczą się najpierw w czymś a la nasza podstawówka a później idę do placówki w rodzaju naszego gimnazjum/liceum. Mnie interesują głównie prywatne szkoły bo podstawowym językiem na początku dla młodej musi być jednak angielski. Takich szkół na szczęście na Majorce nie brakuje. Są dostępne w różnych częściach wyspy i nawet doszukałam się podziału na te brytyjskie i amerykańskie.
Co ciekawe – w miejscowości Manacor działa piękna, ogromna Akademia Sportowa Rafy Nadala, który stamtąd pochodzi i tam mieszka. To naprawdę potężny ośrodek z basenem, kortami i akademikiem.
#PRACA
No właśnie! Na szkołę, dom i życie trzeba jakoś zarobić! Oczywiście – być może przez najbliższy rok uda mi się tak rozbujać bloga, że będę sobie zarabiać na nim 😉 Ale to nic pewnego dlatego zrobiliśmy mały rekonesans możliwości. Największe mamy w turystyce! Hotele, animatorzy, przewodnicy, recepcja w hotelach, rezydentura. Język hiszpański potrzebny w stopniu przynajmniej podstawowym. Angielski niezbędny. W sumie …… mogłabym chyba prowadzić jakieś pseudo-fit zajęcia nad basenem 😉 Ale generalnie to trochę chciałabym w nowej firmie iść w kierunku przejścia za czas jakiś na pracę zdalną. Pisać można zewsząd.
A może na Majorce napiszę jakąś książkę?
Hmmm ……. ale co tam – poza pracą – robić?
#CZAS_WOLNY
I tutaj zaczynam tę część, która zainteresuje także turystów 🙂
Kiedy przygotowywaliśmy się do naszego urlopu odwiedziłam kilkanaście blogów i przeczytałam wiele przewodników. To co najczęściej możecie znaleźć wpisując frazę: co zobaczyć na Majorce – to plaże. Wyspa ma ich wiele. Większość piaszczystych, publicznych, w dużej części strzeżonych. Jedne są długie i szerokie – inne kameralne, położone w urokliwych zatoczkach, otoczone klifami. Byliśmy na kilku, które polecała na swoim blogu My Way Trip – Ewa, moja koleżanka ze szkolnej ławki i zakochaliśmy się bez pamięci w jej ulubionej – Cala LLombards. To właśnie taka zatoczkowa, mieniąca się kolorami, tętniąca życiem (tłuuuumy w ciagu dnia). Z tej plaży przywiozłam sobie nawet pamiątkę w postaci jeżowca, który postanowił osiedlić się w mojej stopie. Dostał zresztą na imię Stefan (ciągle jeszcze ze mną jest).
Ale gdybym miała pisać o tym co na Majorce zobaczyć ……. To o dziwo!!!!! Wcale nie byłyby to plaże.
Bo ta piękna wyspa ma do zaoferowania dużo więcej ……. miejsc magicznych, z duszą. Takich, z których się nie chce odjeżdżać, a jak człowiek musi to obiecuje sobie, że wróci.
Sama stolica uwodzi swoim wdziękiem. Ogromna katedra, u której stóp znajdziecie zielone ogrody. Centrum miasta z małymi uliczkami i pięknymi kamienicami. Gwar, sklepy, restauracje i bary z tapasami. Małe kafejki, piekarnie. Chodzisz sobie, patrzysz, smakujesz. Wdychasz niesamowitą atmosferę, mijasz tłumy ludzi, zaglądasz do małych sklepików, w których najchętniej kupiłbyś wszystko. Mówiłam już o tym na instagramie – Majorka zaskoczyła mnie bardzo tym, że ma ten mój ukochany boho styl i klimat. Nie pamiętam, żebyśmy na którychkolwiek innych wakacjach nakupowali tyle ubrań 🙂 I to wszyscy!!!!!
Ale Palma de Mallorca to nie wszystko. Valdemossa, Soller, Alcudia z zapierającą dech w piersi starówką. Każde z tych miejsc ma magię. W Soller przez środek głównego placu jeździ turystyczna kolejka. Jadąc do Valdemossy już po drodze doznajesz efektu WOOOW bo droga pokazuje Ci skąpaną w słońcu panoramę tego miejsca.
Potem docierasz do Porto d’ Alcudia, siadasz w restauracji na plaży i popijasz cudownie orzeźwiającą Sangriję z Twoim ulubionym prosseco – a przed oczami masz błękit morza. Ludzie rozmawiają uśmiechnięci, słońce świeci. Potem idziesz na spacer piękną promenadą wzdłuż której posadzono palmy. Widzisz ogromny port. Czujesz zapach wody …. to chyba właśnie w tamtym momencie dotarło do mnie, że to jest to.
A może to było podczas porannej kawy w porcie w Porto Cristo? Albo podczas biegania o wschodzie słońca? Tych momentów mogło być dziesiątki …..bo Kochani dziesiątki razy podczas tego urlopu czułam, że nie chcę stamtąd wyjeżdżać. A wyjeżdżając czułam, ze chcę tam wrócić.
I wiecie co? Może wrócę już we wrześniu? 🙂 Na razie na chwilę ….. jeszcze tym razem na chwilę.
P.S. Na moim Instagramie @kasia_kate_jurkowska w Wyróżnionych Relacjach znajdziecie mnóstwo zdjęć i filmików, które kręciłam podczas naszych wycieczek. Zapraszam Was serdecznie do ich obejrzenia jeśli zainteresował Was ten wpis!