Znacie ten problem? Ja wiem, ze znacie bo bardzo często pytacie mnie o to jak odchudzić jakąś konkretną część ciała.
Nie dziwię się Wam – sama kiedyś myślałam w taki sposób. Wydawało mi się, że można sobie odchudzić sam brzuch albo uda. A inne części ciała zostawić takie jakie są.
Niestety to tak nie działa 😉 A podstawowym błędem w naszym myśleniu jest fakt, że nie rozróżniamy procesu odchudzania od procesu rzeźbienia mięśni.
Diabeł tkwi w szczegółach!
Tak tak Kochani 🙂 W szczegółach! A tym drobniusim szczegółem jest fakt, że odchudzanie przeprowadzamy głównie w kuchni. Nie ma tutaj wielkiej filozofii. Nasz organizm potrzebuje do funkcjonowania pewnej liczby kalorii. Potrzebuje tych kalorii po to, żeby wstać rano i żeby wytrwać do wieczora. Jeśli uprawiamy sport to ta liczba rośnie – nasza maszyneria potrzebuje już nie tylko energii do życia, ale też do aktywności fizycznej. Bez tego ani rusz!
Kiedy już określimy (są do tego kalkulatory) ile tej energii tak naprawdę potrzebujemy – możemy obliczyć nasze dziennie zapotrzebowanie kaloryczne. No i jak je już mamy ……. to jesteśmy w domu.
Aby nasz organizm mógł schudnąć – nasz bilans kaloryczny MUSI być ujemny. I nie – nie macie jeść połowy tego czego potrzebujecie!!!!! UJEMNY nie znaczy głodowy. Pamiętajcie, że musicie jeść!!!! A żeby racjonalnie i z głową schudnąć wystarczy odjąć 200-300 kcal. Nie 1000 (pozdrawiam wszystkich dietetyków przepisujących diety 1000 kcal)!!!
Jeśli będziecie się głodzić ….. zwyczajnie nic z tego nie będzie! Po pierwsze – Wasz organizm zwariuje i z racji ostrzeżenia o kryzysie – zacznie magazynować. Po drugie – nie będziecie mieli siły i energii – daję Wam tydzień na takiej diecie. Po trzecie …… co zrobicie jeśli już nawet wytrzymacie na głodowej redukcji 3 miesiące i waga przestanie spadać? Zetniecie kaloryczność? Z czego?
Proces odchudzania wcale nie musi być katorgą! Racjonalnie zaplanowany będzie dla Was przyjemny – a przynajmniej – do zniesienia. Efekty pojawia się pewnie wolniej – tyle, że mają większą szansę być trwałe!!!! A chyba na tym też nam zależy?
No ale …….. te efekty nie pojawią się w wybranych przez Was miejscach 😉
A jeśli będę ćwiczyła intensywnie nogi?
Uwielbiam to pytanie 😀 Naprawdę je kocham 🙂 Mimo, iż sama je zadawałam rok temu – dzisiaj mnie niezmiernie bawi 😉
Jednak od początku – sama dieta oczywiście pomoże Wam zrzucić zbędne kilogramy. Osobiście schudłam w młodości 30 kg bez absolutnie żadnej aktywności fizycznej! Byłam szczupła, owszem. Ale moje ciało straciło jędrność, skóra się nie wchłonęła – stałam się tzw. skinny fat. Efekty tego odchudzania próbuję zniwelować do dzisiaj! A minęło już Kochani prawie 20 lat 🙂
Aktywność fizyczna nie tylko wspomaga proces zrzucania kilogramów. Ćwiczenia mają za zadanie wyrzeźbić nasze ciało i sprawić, byśmy się nie stali sflaczałym balonikiem, z którego ktoś wypuścił… powietrze. Mają aktywować nasze mięśnie i je wzmocnić. A do tego wszystkiego jeszcze dać nam dodatkowego kopa – pobudzić nasz metabolizm.
Jak wiecie – ćwiczenia podzielić możemy na dwa typy: siłowe i kardio.
Kardio to typowe spalanie – jazda na rowerze, bieganie, aerobic. Żeby działało ……. musimy je wykonywać w tempie tzw. konwersacyjnym i robić przynajmniej przez 45 minut. Wyjątkiem są interwałowe ćwiczenia kardio – tutaj możemy skrócić czas do 20 – 30 minut a efekty będą nawet lepsze – po dobrym treningu interwałowym nasz organizm spala kalorie jeszcze przez długi czas!
Ćwiczenia siłowe to nic innego jak rzeźbienie sylwetki. Kobiety najczęściej się ich boją. Nie chcą wyglądać jak wyżyłowany kulturysta. Tyle, że ten strach jest kompletnie bezpodstawny! Bo nic tak pięknie nie ukształtuje naszego ciała jak właśnie trening z obciążeniem!!!!! I wcale nie trzeba chodzić na siłownię. Dobry trening siłowy można zrobić w domku – nawet przy użyciu butelek z wodą na początek.
Co ważne – jeśli jesteście na ujemnym bilansie kalorycznym – nie ma szans byście zbudowali bicka jak u Arnolda Schwarzenegera 😉 Żeby sobie wyhodować takie kolosy trzeba być bowiem na magicznej masie (w wolnym tłumaczeniu – na dodatnim bilansie). Dopóty dopóki jecie mniej niż organizm potrzebuje – Wasze mięśnie nie będą się znacząco rozrastać. Będą się wzmacniać i kształtować. A to zaowocuje ładnym wyglądem pupy, ramion czy brzucha.
Oczywiście najlepszym rozwiązaniem jest kombinacja treningu siłowego i kardio. Przy czym najpierw ćwiczymy siłowo a dopiero potem spalamy 😉 Dlaczego właśnie tak? Ano dlatego, ze siłowy trening wymaga precyzji i dokładnego wykonywania ćwiczeń. Po 40 minutach kardio zwyczajnie nie da się utrzymać sylwetki czy docisnąć tyłka do podłogi w przysiadzie. A tu solidne wykonanie jest najistotniejsze.
Po ćwiczeniach siłowych kardio wchodzi idealnie. Spalamy więcej kalorii, możemy nawet skrócić czas wysiłku do 30 minut.
Ale do rzeczy …… co z tą łydką?!?!?!?!?!
Nie możesz sobie jej miejscowo odchudzić! Ani łydki, ani brzucha, ani prawego uda 😉
Możesz wyrzeźbić. Nadać kształtu, umięśnić. Nawet zbudować jeśli zdecydujesz, że chcesz aby było Ciebie więcej. Do tego służą właśnie treningi funkcjonalne – siłowe.
Czy jak będziesz biegać to wysmuklisz nogi? Hmmm … no pewnie trochę tak. Ale bieganie to bieganie ………… przez 3 lata intensywnych treningów biegowych jakoś nie zauważyłam spektakularnych zmian. Schudłam. Straciłam cycki. Zdobyłam wytrzymałość i zahartowałam organizm. Ale nogi wysmukliłam tak naprawdę dopiero wykrokami, przysiadami i martwymi ciągami. Nie wspomnę już nawet co te wszystkie siłowe wigibasy robią dla naszego tyłka!!!!! Wiecie, że tak naprawdę po pupie najszybciej widać efekty?
REASUMUJĄC 🙂
Nie – nie możesz schudnąć w łydce.
Tak – możesz łydkę ukształtować treningiem.
ALE!!!!!!! Pamiętaj, że ćwiczenie jednej tylko partii mięśni nie ma, na dłuższą metę, większego sensu. Nasze ciało powinno być proporcjonalne – w równej mierze umięśnione i sprawne. Mi się długo wydawało, że treningi ramion są kompletnie niepotrzebne 😉 Dzisiaj wiem, że plecy też fajniej wyglądają jak są wyrzeźbione.
Dziękuję Ci za ten wpis 🙂 on ułożył mi wszystko w głowie – wkurzałam się, że nie mam siły na przysiady po 6 km szybkim spacerze a nigdy nie próbowałam zrobić tego odwrotnie
Cieszę się, ze mogłam pomóc!