Nie lubię dzieci – czy to grzech?

Długo się zastanawiałam czy pisać w ogóle na ten temat.

Nie zrozumcie mnie źle – nie chcę nikogo urazić ani krytykować ale …… no właśnie ale …… to moje miejsce w sieci, gdzie mówię o tym co mnie boli i jak uważam. A uważam właśnie tak – zatem napiszę.

I trudno …… przyjmę na siebie wszelkie konsekwencje …. A tych pewnie będzie całe mnóstwo – łącznie z odpływem czytelniczek.

Dzieci!

Pisałam już o tym kiedyś w kontekście kobiet, które wraz z urodzeniem dziecka zwariowały i przestały pełnić jakiekolwiek inne role w społeczeństwie. Pisałam, żeby takim kobietom coś uświadomić – żeby zrozumiały, że one same – jako niezależna jednostka społeczna także są ważne i nie wolno im o tym zapominać.

Ale dzisiaj chcę napisać odrobinę inaczej. 

Skłonił mnie do tego nasz urlop na Majorce. Byliśmy tam w hotelu, w którym – niewiadomo z jakiej przyczyny – było mnóstwo rodzin. Trudno mi oceniać dlaczego właśnie tam – żadnej specjalnej infrastruktury, zjeżdżalni,  spektakularnych animacji. Hotel ogromny i równie ogromna ilość rozwrzeszczanych, biegających dzieci. 

Dzieci – jak to dzieci – są jakie są, a raczej takie – jakimi im rodzice być pozwalają. A rodzice …….. przepraszam z góry drodzy moi czytelnicy ….. ale rodzice to jest jakaś masakra.

Byliśmy tam przez 7 dni i powiem szczerze, że po tym czasie poważnie zastanawiam się nad tym czy niektórzy ludzie powinni mieć potomstwo. Bo nie wiem czy do ludzi dociera fakt, że dzieci należy wychowywać a nie puszczać samopas i mieć wszystko i wszystkich w głębokim poważaniu!

Ale od początku!

Zaczęło się już w samolocie. Lot był w nocy,dzieciaki zmęczone, wiadomo – start i lądowanie to sytuacja, której maluch nie rozumie. Zatykają mu się uszy, coś boli a do tego jeszcze jest śpiący a nie może zasnąć. Co robi przeciętny rodzic w takiej sytuacji? Wydawałoby się, że cokolwiek. Ale nie!  Trend jest kochani zupełnie inny!!! Statystyczna mama ma sposób na wrzeszczące dziecko – ignoruje ten wrzask. Metoda jak mniemam z książki Super Niani, która może i sprawdza się w domu, kiedy można zamknąć drzwi i dać się wykrzyczeć. Ale w samolocie? Co ja przepraszam zawiniłam, żeby słuchać symfonii i to bynajmniej niemającej nic wspólnego z Beethovenem? Wierzcie mi, że kiedy wysiadłam z samolotu to po prostu łeb mi pękał i zionęłam jadem.

Idźmy jednak dalej!

Ogromny hotel, dwa olbrzymie baseny. Jeden z boku …. maleńki, głęboki, bez atrakcji – za to z tabliczką „strefa ciszy”. O jak ja się ucieszyłam kiedy do niego dotarliśmy!!!!! Myślę sobie – jednak dbają tutaj także o mój układ nerwowy, nadszarpnięty podczas porannego śniadania przez krzyczące i bekające w głos maluchy. 

Głupia ja!!!!! No zwyczajnie głupia bo przecież basen oznaczony jako cichy jest doskonałym miejscem by założyć dwulatkowi rękawki i pozwolić mu krzyczeć w ekstazie do matki przez całą długość zbiornika. Jest to też doskonałe miejsce by wszyscy starsi ludzie mogli wysłuchać płaczu roczniaka na siłę wkładanego do zimnej wody. Wow! 

Ale ale …. Gdzie jest obsługa? O!!!! RATOWNIK!!!! 

„Hotel jest dla wszystkich” 

Really?

I tu się moi drodzy zaczyna w zasadzie mój wpis. Od tych właśnie słów ratownika, które słyszałam nie pierwszy w życiu raz. 

Bo co to znaczy dla wszystkich? Czy wszyscy to tylko rodzice z dziećmi? Czy ja nie jestem wszyscy bo nie przepadam za krzykiem i hałasem? I dlaczego skoro hotel sam wystawił tabliczkę z oznaczeniem „strefa ciszy” – nie egzekwuje praw gości, którzy tejże ciszy poszukują?

Jest także druga strona medalu i tą stroną są właśnie rodzice.

Zauważyliście, że rodzice dzisiaj są bardzo roszczeniowi? Kobiety, które stają się matkami nagle postrzegają siebie jako niezwykłe istoty, którym należy się specjalne traktowanie. I spoko – zgadzam się, że po porodzie mamy pewne ograniczenia fizyczne, że jesteśmy przemęczone, że hormony szaleją.  Ja to naprawdę rozumiem, bo przeżyłam. Tyle, że fizyczne ograniczenia trwają chwilę a urodzenie dziecka nie zwalnia nas z myślenia o innych. 

Tak jak w każdej sytuacji także i tutaj obowiązuje zasada : moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się czyjaś. Dlatego w każdej sytuacji należy myśleć o ludziach, którzy funkcjonują naokoło. 

Ignorujesz krzyki swojego dziecka w domu? Super! W samolocie nie jesteś jednak sama i wierz mi ….. to nie jest fajne przez 3 godziny lotu słuchać płaczu, na który Ty jesteś uodporniona. Uważasz, że to urocze, kiedy Twój maluch chodzi w restauracji od stolika do stolika i zaczepia jedzących ludzi? A co jeśli oni nie przepadają za dziećmi? Przyszli tu porozmawiać, mają romantyczną randkę – chcą po prostu spokoju i Twoje maleństwo patrzące im co chwila głęboko w oczy – to nie jest coś o czym w tym momencie marzą?  W końcu widzisz nieszczęsną tabliczkę, że basen jest dla dorosłych (bo to w domyśle oznacza strefa ciszy) – naprawdę musisz właśnie tutaj przyjść z całą swoją rodzinką, nadmuchać pierdylion dmuchanych zabawek i nie pozwolić innym pływać a co ważniejsze – rozkoszować się błogą ciszą? A jeśli już przyszłaś …… to czy naprawdę musisz pozwalać dziecku drzeć się przez cały basen? 

Zaraz powiecie ……  okropna baba … czepia się! 

Ale czy na pewno? 

Przypomnij sobie jak to było kiedy nie miałaś potomstwa. Pamiętasz? Biegałaś po imprezach, spotykałaś się z facetami i ostatnia rzecz, jaką się zachwycałaś to było dziecko. Fakt, że dorosłaś i założyłaś rodzinę nie zwalnia Cię z obowiązku myślenia o takich właśnie osobach jaką sama byłaś kiedyś!. Nie zwalnia Cię też z myślenia o ludziach starszych, chorych, pracujących czy zwyczajnie nie-lubiących-dzieci. Tak – nie uwierzysz –  ale tacy są. Sama jestem takim człowiekiem. Kocham moją córkę bo jest moja. Inne dzieci toleruję. Ale daleko mi do zachwytów i z pewnością ostatnią pracą na jaką kiedykolwiek bym się zdecydowała – byłaby funkcja przedszkolanki.

Czy to mnie czyni złym człowiekiem? Gorszym? Człowiekiem, o którym Ty, jako mamusia, nie powinnaś myśleć?

Podpowiem – NIE!

Na świecie żyjemy razem. Ja naprawdę staram się wszystkich zrozumieć i o wszystkich pomyśleć. Nie zajmuję prawego pasa, jeśli nie będę skręcać w prawo – bo myślę o tych, którzy być może skręcać będą i bez sensu żeby czekali. W kolejce do odprawy na lotnisku sama przepuszczam ludzi z bardzo małymi dziećmi bo uważam, że ja jestem dorosła i mogę postać chwilkę dłużej niż kobieta trzymająca na rękach parę kilogramów. Mało tego – uważam, ze na każdym lotnisku powinno być specjalne okienko do odprawy dla rodzin! Tylko dla rodzin. Żeby nie było wątpliwości i awantur, że przecież jest kolejka. 

Pytanie dlaczego takie myślenie i zrozumienie nie działa w dwie strony? Jesteś mamą? BRAWO! To piękna i bardzo potrzebna rola. Pamiętaj tylko, ze Twoje metody wychowawcze odbijają się na innych ludziach i pamiętaj o tym szczególnie w miejscach publicznych. Nie zapominaj, że kiedyś sama będziesz starszym człowiekiem, który pragnie ciszy i spokoju. Że kiedyś Twoje dzieci dorosną a Ty będziesz się chciała nacieszyć błogim lenistwem i fajnie by było, żeby to lenistwo niezmącone pozostało żadnymi krzykami.

Na naszej planecie wszystko zostało tak pomyślane i zorganizowane, żebyśmy żyli razem w symbiozie. Pamiętajmy, że ta symbioza działa zawsze w dwie strony. Że zawsze tam gdzie pojawia się inny człowiek – musimy myśleć także o nim. Wtedy mamy prawo oczekiwać, ze ten człowiek pomyśli o nas i że widząc nasze małe dziecko, śpiące w wózeczku – ściszy głos czy wyłączy dzwonek w telefonie. 

Pamiętajmy także, że za wychowanie naszych pociech odpowiadamy w 100% my. Tylko od nas zależy czy wychowamy je na małych egoistów czy na ludzi, pełnych empatii – widzących coś więcej niż czubek własnego nosa. To Ty możesz nauczyć małego człowieka, że nie jest sam w samolocie czy na basenie.

On jest mały i ma prawo nie zwracać na takie szczegóły uwagi.

Ty musisz.

komentarzy 6

    1. moja droga Kasiu – nawt nie wiesz ile jest osob ktore sie z toba zgadzaja – ale wiekszosc sie nie przyzna bo wlasnie sie boi ze bedzie posadzona o anty spoleczne zachowanie. bo wlasnie w jakims dziwnym kierunku w dzisiejszych czasach ludzie rozumieja kulture, tolerancje.
      powiem bez ogrodek – jest jakis dziwny trend – mlo wyksztalcone , pymitywne jednostki maja dzieci – i mysla ze przez splodzenie potomka osiagneli wyzyny czlowieczenstwa. prosze nie zrozumcie mnie zle. uwazam ze akt prokreacji na pewno moze byc rozumiany jako cudowe spelnienie i zrozumienie sensu istnienia na ziemi (w moim rozumieniu tym sensem jest milosc do blizniego pod roznymi postaciami – rodzicielskiej, przyjacielskiej, seksualnej czy ogolnie troski o sasiedztwo). duzo by pisac – ja bym zazadala zwrotu kosztow – jako ze wakacje w takim pseudo kurorcie tylko cie zestresowaly wiec zaden to wypoczynek wiec miejsce nie spelnilo swojego zadania tzw. ”not fit for purpose”

      1. chyba za szybko sie wyslalo wiec dopisze do mojego poprzedniego komentarza – sumujac – uwazam ze nalezy mozliwie jak najbardziej przyjaznie zwracac uwage obsludze hoteli restauracji, ze jesli nie zrobia cos z tymi rozwydrzonymi rodzicami i dziecmi ty wiecej swej stopy ni postawisz tam, do tego zostawisz komentarz na odpowiednim portalu – pieniadze i bad press zazwyczaj skutkuja, werz mi jest wiecej takich jak ty. chociazby 2 miesiace temu teraz kiedy jest lockdown – w anglii jedna pani wlascicielka pubu zakazala przychodzenia rodzicom z dziecmi ponizej 15 lat – tutaj miedzy innymi powod byl ze nei zachowuja dystansu, biegaja wszedzie i roznosza wirusa.
        pozdrawiam, zycze pomyslnosci i sukcesow

  1. Nic dodać nic ująć! Dotychczas wydawało mi sie, że ze mną coś nie halo – ubię dzieci, ale tylko swoje. A sytuacje ptrzez ciebie opisane, nie sa niestety odosobnione…

  2. Nareszcie ktoś ma takie samo zdanie jak ja:) Dzieciaki w samolocie to zazwyczaj masakra. Dlatego zakupiłam słuchawki odcinające mnie zupełnie i jakoś się sprawdza. Polecam.

Odpowiedz na „Verbena2020Anuluj pisanie odpowiedzi