Zostało 12 dni do Gwiazdki! Wiem to doskonale bo w pracy od tygodnia nie robię praktycznie nic innego jak tylko przygotowywanie paczek dla Klientów.
Ciągła bieganina i nerwówka! W biurze pachnie świąteczną herbatą, która po paru dniach zaczyna człowiekowi przeszkadzać. Wszędzie pudła, pudełeczka, puzderka. To nie dojechało, to się rozlało, kartony się nie składają a w ogóle to fajnie by było dokupić jeszcze wina. Really? Człowiek ma ochotę kogoś gołymi rękami udusić. A tu jeszcze trzeba przecież ogarnąć własne świąteczne upominki!!!!
Część mam już zrobionych i pięknie zapakowanych! To te hand made, do których zrobienia niezmiennie i gorąco także Was zachęcam. No ale nie wszystkich chcemy obdarować takimi rzeczami – czasami po prostu trzeba coś kupić!
Kiedy mam kupić bliskim prezenty – staram się nie iść utartą skarpetkowo – perfumową drogą. Ileż można mieć skarpetek? Perfumy? UWIELBIAM!!! Ale to już jednak większy wydatek a do tego trudno trafić w czyjeś gusta. Zresztą prawda jest taka, że wszystkie takie pomysły są już przećwiczone na miliony sposobów. Ponadto skarpetki czy perfumy to ja mogę sobie kupić sama. Na prezent wolę coś niecodziennego. Coś czego sama bym sobie nie kupiła (bo wolałabym wydać pieniądze na coś co jest bardziej potrzebne np.).
Szukając ostatnio tego typu inspiracji przypomniałam sobie o świecach do masażu, których dawno temu używałam – bo je dostałam od koleżanki z Francji. Nazwy nie pamiętam, ale przecież nawet gdyby …. to nie będę teraz szukała francuskich świec! Przecież na pewno są też inne.
Są! I są naprawdę super fajne!
A skąd to wiem?
Bo już mam 🙂
W czeluściach internetu szybko znalazłam stronkę Marty Rynkiewicz – właścicielki marki 2 Senses, która produkuje właśnie sojowe świece do masażu. Produkuje to oczywiście zbyt duże słowo bo jak się okazało – Marta je robi sama! W domu! Rękami własnymi!!!!! Skąd to wiem? Bo przecież nie byłabym sobą, gdybym się nie umówiła na odbiór własny i nie wypytała o wszystko!!! Wypiłyśmy kawę i okazało się, że siedzę naprzeciwko osoby o tak fantastycznej energii, iż czułam jakbym ją znała od wielu lat a nie 5 minut!
Świece Marty są w 100% naturalne. Zawierają tylko 3 składniki: olej kokosowy, wosk sojowy oraz olejek eteryczny. Dlatego właśnie można ich używać do masażu ciała. Ba! Nie tylko do masażu. Dla mnie – cieplutki olejek jest najcudowniejszym z cudownych kremem do rąk i stóp!
Są zamknięte w prostym, ekologicznym, kartonowym pudełeczku a sama świeca to „szklaneczka” lub dzbaneczek.
Jak to działa? Bardzo prosto moi drodzy! Zwyczajnie zapalamy świecę i czekamy aż wosk się odrobinę rozpuści. Pod wpływem ciepła zamienia się on w olejek, który nie jest gorący ale przyjemnie ciepły. Idealny na zimowe wieczory! I nie tylko zimowe 🙂
Pachnie …. obłędnie! U mnie na pierwszy ogień poszła pomarańcza z cynamonem ale w kolejce czeka już dyniowe ciasteczko i bardziej orzeźwiające – Blackberry. Zapach pięknie trzyma się na skórze, która – co mnie zdziwiło – nie jest po aplikacji bardzo tłusta.
UWAGA!
Marta zadbała też o Panów!!!!! Wśród 10 różnych zapachów możecie znaleźć także męski akcent o prostej nazwie „Dla Niego”. Wiadomo przecież, że Panowie nie chcą pachnieć jakąś pomarańczą czy bergamotką! A taka świeca może być naprawdę ciekawym, niebanalnym prezentem dla Waszego mężczyzny – w końcu w domyśle – razem ze świecą dostają gwarancję bycia wymasowanym 😉 Jeśli się boicie, ze Wasz partner aż tak domyślny nie jest – zawsze możecie do świecy dołączyć odręcznie zrobiony karnecik z zaproszeniem na sesję wyjątkowego masażu. O 22 😉 W Waszej sypialni!
Co do ceny to jedna świeca 100 ml. marki 2 Senses kosztuje koło 45 zł. Nie jest to dużo – biorąc pod uwagę składniki i ręczne wykonanie.
Można ją spokojnie kupić w prezencie nawet najbardziej wybrednej osobie i gwarantuję, że to będzie trafiony upominek. Jeśli ktoś nie używa balsamów do ciała (każdy coś tam wciera), nie chce siebie czy swojej drugiej połówki masować (czyli nie bawi się w żadne gry wstępne) to już na pewno lubi sobie czasami wieczorem zapalić świecę ot tak. Nie wierzę, że ktoś może tego nie lubić. Szczególnie teraz kiedy za oknem zimno i ciemno.
Zatem dla mnie – PREZENT IDEALNY!!!!!
Ale tak na marginesie ….. to nie samymi prezentami człowiek żyje! Taką świecę polecam kupić sobie samej/samemu. W końcu to siebie należy rozpieszczać najbardziej ….. a jeśli można przy tym fajnie pobawić się w sypialni …… to już efekt uboczny.