Pasja, moda ……. i empatia!

Obiecałam Wam, że dzisiaj pokażę jak nosi się akcesoria, które możecie wygrać w facebookowym konkursie. Film już możecie oglądać – zarówno na fanpage jak też na Instagramie.

Ale chciałabym Wam jeszcze opowiedzieć o tym dlaczego akurat takie nagrody.

Od kilku już lat nie ubieram się w sieciówkach. Przyczyn jest wiele – zaczynając od coraz gorszej jakości marek, które w pewnym momencie zaczęły iść zdecydowanie w kierunku ilości, a kończąc na względach humanitarnych. Nie chce mi się nawet sprawdzać, które z sieciówek szyją w Indiach, które wykorzystują dzieci do pracy ….. obejrzałam kilka programów poruszających ten problem i mentalnie mnie to przerosło. Uczucie, że przyczyniam się do takiego procederu było straszne. Nie chcę się tak czuć. Nie chcę się zastanawiać nad tym co by było – gdybym to ja musiała żyć w tamtejszej rzeczywistości i gdyby to moja maleńka córka musiała pracować po parenaście godzin dziennie za parę dolarów.

Znalezienie alternatywy dla sieciówkowych ubrań na szczęście wcale nie jest takie trudne jak nam się wydaje. W Polsce od kilku lat rozrasta się rynek mody niezależnej. Mamy wielu uzdolnionych projektantów, którzy szyją pięknie, z polotem i przede wszystkim nie mają parcia na ilości. Korzystają z polskich szwalni czy krawcowych, wypuszczają krótkie kolekcje – ba często na wypatrzony model sukienki trzeba u nich wręcz poczekać.

Powiecie – no tak …. ale nie każdego na to stać. I macie troszeczkę racji – oczywiście! Tyle, że to dosyć proste tak naprawdę. Polski projektant nie płaci za uszycie sukienki kilka dolarów bo nie szyje jej w Indiach i nie wyzyskuje dzieci.  Polski projektant nie szyje z taniego, zleżałego materiału – bo dba o jakość i nie może sobie pozwolić na 30 czy 40% zwrotów. Sieciówka ma to wkalkulowane. Nie bez powodu w niektórych możecie zwrócić zakupione ubranie w ciagu 30 dni bez podawania przyczyny.  Sieciówka jest tania bo skala sprzedaży na tę taniość pozwala. No i koszty wytworzenia. Występując z pozycji gigantycznej korporacji – można więcej i taniej. Ale też z pominięciem pewnych – jakby się wydawało oczywistych – standardów.

Ja od paru lat płacę więcej. Świadomie. Z wyboru.

Wolę kupić mniej sukienek ale mieć naprawdę czyste sumienie. Wolę mieć w szafie mniej bluzek i spodni – ale wiedzieć, że są dobrej jakości i po jednym praniu nie stracą kształtu czy koloru. Lubię mieć rzeczy inne niż większość kobiet na ulicy.  A jak dołożę do tego jeszcze fakt, że w małych, autorskich butikach dba się o Klienta 100 razy bardziej  i atmosfera zakupów jest fantastyczna – to już w ogóle nie mam się nad czym zastanawiać.

Nie wiem jak dla Was ale dla mnie obsługa jest mega ważna. Kocham ciuchy, kocham zakupy, ale jeśli w sklepie traktowana jestem jak petent to choćby nie wiem co – nie wrócę.

Na szczęście są takie miejsca i tacy ludzie jak Agi Jensen. Kobieta petarda. Kobieta, która inspiruje i zaraża pozytywnym nastawieniem. Pięknie zbudowana, urocza, energetyczna. I to wszystko przekłada się na ciuchy, które tworzy. Rzeczy AJD są na pewno niebanalne. Możecie je założyć zarówno na wakacyjny spacer, jak i na wieczorne wyjście do teatru. Oddychające materiały, eko podejście, projekty, które wydobywają kobiecość i seksapil. No i sukienki, które możecie założyć na kilka sposobów. Tak tak! Kupujecie jedną a tak naprawdę macie przynajmniej trzy! Bo jedyne co Was ogranicza to Wasza wyobraźnia!Poza ubraniami Agi tworzy piękne dodatki. Paski, torebki, akcesoria, którymi możecie totalnie zaczarować swoje stylizacje.

Przyznam się szczerze – jak pierwszy raz u Niej byłam to nie umiałam się samodzielnie ubrać 😉 Zresztą do dzisiaj, kiedy jadę do showroomu na Aleję Wilanowską – pozwalam się obsługiwać jak dziecko. Agi zawsze pokazuje mi co z czym fajnie wyglada, jak nosić jej sukienki, do jakich butów , z jakim paskiem. Tylko tam oddaję się z chęcią w czyjekolwiek ręce. W żadnym innym sklepie na to nie pozwalam, a jeśli ktoś próbuje to czuję ogromny dyskomfort.

Wisienką na torcie jest w przypadku Agi sam butik. Jest piękny i klimatyczny. Kiedy przekracza się próg tego miejsca od razu czuje się aromat kadzidełek a w tle słyszymy uspokajającą, przyjemną muzykę. Ja dostałam dzisiaj także pyszną kawę z kardamonem i lukrecją, przy której po zakupach poplotkowałyśmy z Agi jak ze starą przyjaciółką. Bo w Jej przypadku to trochę tak wyglada. I nie myślcie, że zostałam obsłużona wyjątkowo, gdyż dobrze się znamy. Wcale nie! Znamy się tak naprawdę tyle o ile. Tyle, że w Agi jest serdeczność i otwartość. Ona chce znać swoje Klientki. Chce wiedzieć co lubią, co chcą nosić, co im się podoba.  Zresztą – poza projektowaniem ubrań – Agi prowadzi w swoim butiku zajęcia jogi dla kobiet.  Nawet sama zaczęłam się dzisiaj zastanawiać czy nie spróbować 😉

A teraz, żeby udowodnić Wam tę wszechstronność i wyjątkowość – chciałabym pokazać film. Film o jednej sukience ale wielu możliwościach.

 

A jeśli chcecie więcej ……. to mam dla Was jeszcze kilka zdjęć. Ubrania oczywiście AJD. W moim ukochanym stylu boho!

 

 

Dodaj komentarz