Zdołowałam się dzisiaj 🙂 Od soboty nie mamy już pudełkowej diety a ja ciągle nie mogę zebrać się w sobie i wrócić na tory gotowania. Moja przyjaciółka Zuza za to gotuje jak szalona. Liczy makro i szykuje pudełka. KUŹWAAAAA …. ja nawet pudełek nie mam 😀
Do tego w szafie rośnie góra prasowania i ostatnią rzeczą, na jaką mam ochotę – jest rozładowanie tej góry. Póki co zamykam szafę i udaje, że nie ma problemu. Ale niestety długo tak raczej nie da się udawać. Prasowanie po 5 rzeczy dziennie też jakoś diametralnie nie zmienia sytuacji ……
Macie tak czasami? Niby funkcjonujecie normalnie. Niby praca, dom, dzieci …… ale jakoś domowe obowiązki nie wchodzą jak powinny. W sumie nawet zakupy zrobiłam jakieś takie bez sensu. Za to mąż mi kupił pięknego jednorożca, który od jutra zamieszka na moim pracowym biurku a ja sama zakupiłam sobie 20 kg sztangę do treningów …… bo tak naprawdę jedyne co mi ostatnio przychodzi samo i bez problemu to właśnie te nieszczęsne treningi 🙂
Jest to zapewne związane z faktem, że treningi są dla mnie. Są moje i już. Przestałam je chyba traktować jako poświęcenie a w pewnym momencie stały się nawet przyjemnością. Oczywiście ciągle i wciąż wolałabym leżeć i pachnieć ale to, że nie mogę sobie na lenistwo pozwolić – uzgodniliśmy już na samym początku tego bloga.
Ale do rzeczy!
Nie będę się bowiem dzisiaj rozpisywała (ileż można pisać o własnym rozpasaniu).
Wychodząc z założenia, że dom jest dla mnie a nie ja dla domu. I że w sumie jak się uprzeć to bez gotowania też da się zdrowo jeść a mąż i dziecko jeszcze przez jakiś czas mają w czym chodzić ….. To w sumie można by rzecz, ze jestem ostatnio Perfekcyjną Panią ….. Siebie.
I wiecie co? Jakoś nie narzekam 🙂
P.S. A jutro będziemy wybierać imię dla jednorożca <3 Kto by się tam w obliczu takiego wydarzenia przejmował jakimś prasowaniem?!?!!?!?!?!?