Wiem ….. ostatnio mało piszę i wierzcie mi – jest mi z tym strasznie źle.
Niestety czasami dopada nas gonitwa i ja w tej chwili właśnie w takiej biorę udział. Przez moment nie pracowałam i wtedy prowadzenie bloga było zdecydowanie łatwiejsze. Był czas na posty, zdjęcia, treningi, przepisy i czas dla rodziny.
Ostatnio czasu nie ma na nic …… mam wrażenie, że ciągle gdzieś biegnę i tak naprawdę to chyba jestem odrobinę zmęczona. Nawet nie wiecie jak niesamowicie cieszę się z wyjazdu na Majorkę!!!! To już za półtora tygodnia 🙂
Dzisiaj chciałam się z Wami podzielić wrażeniami z wczorajszej konsultacji u chirurga plastycznego.
Tak – byłam!
Mimo targających mną przeróżnych emocji zdecydowałam się jednak na wizytę u specjalisty.
Wybrałam jednego z najlepszych w Warszawie bo przecież to co chcę zrobić to poważna operacja, która będzie miała wpływ na całe moje życie. Szłam z pewną dozą ciekawości i strachu. Wyszłam …….. jedynie ze strachem.
Zgodzicie się chyba, że lekarz to taka osoba, która powinna zbudować z pacjentem więź. Tutaj mega istotne jest zaufanie i poczucie, że oddajesz się we właściwe ręce. Niestety ja tego nie poczułam. Mimo pogodnego uśmiechu, niewątpliwej wiedzy i profesjonalnego sprzętu w gabinecie …… pan doktor nie zaoferował mi kompletnie żadnej pewności, że operacja plastyczna jest właściwą odpowiedzią na moje bolączki. BA …… w zasadzie to moje bolączki chyba średnio go interesowały.
Nie zrozumcie mnie źle – nie chcę żeby ktoś mnie niańczył i przekonywał. Jednak wydaje mi się, że chirurg plastyczny to trochę taki psycholog. Jeśli jest naprawdę dobry – pyta najpierw o problem i później razem z pacjentem stara się znaleźć odpowiednie rozwiązanie. Mi tego wczoraj ewidentnie zabrakło. Nikogo nie interesował mój problem. W zasadzie przez całą wizytę miałam poczucie, że pominęliśmy jakiś ważny etap i teraz już przygotowujemy się do zabiegu.
Ale helloł!!!!!! Ja nawet nie wiem czy chcę tego zabiegu!
I nie wiem czy ten zabieg rozwiąże mój problem!
Pomińmy już jednak psychologiczne aspekty wizyty u chirurga plastycznego. Dla mnie bardzo ważne bo całe życie śmiałam się z lasek co sobie coś operują. Ale wyobraźmy sobie, że poszłam tam pewna tego czego chcę.
Wczorajsza konsultacja zburzyła moje wyobrażenie tego jak plastycy działają! Dlaczego? Otóż wydawało mi się zawsze, że wizyta u takiego specjalisty to troszkę jak wizyta w sklepie, w którym mierzysz sukienki 😉 W tej wyglądasz tak, w tamtej wyglądasz inaczej …. w każdym razie mierzysz i widzisz czy Ci pasuje czy nie.
Przez pół wizyty czekałam na symulację. Po tym jak już podotykałam sobie implanty i posłuchałam o ich objętości, która nic absolutnie mi nie mówi – oczekiwałam na słowa „Dobrze Pani Kasiu – zobaczmy jakich efektów możemy się spodziewać”.
Nie doczekałam się.
Jedyne co dostałam to zapewnienie, że będzie super i mąż będzie zadowolony (jakby to był główny powód wydawania tysięcy złotych – mąż jest zadowolony teraz! heloooł to ja mam problem!!!!).
Ach ……. a jeśli na feriach chcę się opalać to muszę się zdecydować do końca września. Fajnie co?
Do tego koszty ogromne – ale w końcu na pewnych rzeczach się nie oszczędza! Jeśli już chcesz iść pod nóż – niech to będzie nóż dobry i sprawdzony. Za taki warto zapłacić ……. tylko pytanie czy chirurg, który nie interesuje się tym co chcesz osiągnąć – takim nożem operuje?
Na wizycie byłam z koleżanką, która także planuje tego typu zabieg. Ona wie czego chce. Teoretycznie zatem powinna mieć troszeczkę inne wrażenie niż ja. Ale wiecie co? Nie miała!!!!!
Dokładnie tak samo jak ja – czuła się skołowana. Obydwu na usta cisnęło nam się słowo – masówka. Koszt operacji bardzo wysoki (nawet w porównaniu do innych – polecanych chirurgów), kupa suchych informacji ale podanych tak – jakbyś sobie to miała sama na stronie poczytać.
Przed chwilą koleżanka z pracy powiedziała mi, ze mam fajnego bloga aczkolwiek ona nie pochwala pokazywania swojego życia. Wiem, że ten post pokazuje je jeszcze bardziej i wchodzi jeszcze głębiej – bo w końcu teraz wszyscy będziecie moje zdjęcia oglądać pod kątem – zrobiła czy nie?
Założyłam go jednak nie tylko po to, żeby Was inspirować, motywować i zachęcać do działania. Założyłam go także po to aby dzielić się z Wami kobiecymi wątpliwościami i czerpać od Was siłę, wiedzę i doświadczenia.
Już przy poprzednim wpisie wiele z Was pisało do mnie, że postępuję bez sensu i po co i przecież tyle mówię o samoakceptacji a teraz operacja! Ale tak jak tłumaczyłam wtedy – tak i dzisiaj powtórzę – nie wszystko można wyćwiczyć i nie ze wszystkim łatwo się pogodzić. Ja zwyczajnie szukam swojego rozwiązania a Wam mówię o tym uczciwie. Być może któraś z Was jest po operacji plastycznej, ma swoje przemyślenia czy doświadczenia. Jeśli tak to chętnie o nich usłyszę. Bo po wczorajszej wizycie …… wiem niby wszystko ale nie wiem nic.
Nie wiem jaki jest dokładnie Twój problem. Ja mam koleżankę, która przed ciąża miała ładny dość duży biust, jednak po porodzie i karmieniu bardzo się zmienił-Na niekorzyść oczywiscie. Również poddała się takiej operacji. Była kosztowna, klinika miałabym również remontowana, jednak jedna z piersi nie koniecznie wyszła tak jak powinna. Została na jej środku brzydka i widoczna blizna. Mimo to nie żałuję i samopoczucie ma znacznie lepsze. Mówi że mimo blizny i tak są o niebo lepsze niż przed zabiegiem. Tokze sama operacja może tak, tylko polecam poszukać odpowiedniej kliniki. Komfort pacjentki to jedna z najważniejszych kwestia, wiadomo że to kosztuje i ten kto się decyduje ma tego świadomość, Ale skoro płaci to chce się czuć komfortowo. To nie jest zwykły kaprys.powodzenia