Słodko słone niebo w gębie!

Jak większość z Was już zapewne wie – od czwartku wróciłam do pracy na etacie. Po pół roku siedzenia w domu doszłam jednak do wniosku, że to nie dla mnie. Potrzebuję ludzi i wyzwań. A że trafiła mi się super oferta, w super miejscu i z super ludźmi ….. to nie było się nad czym zastanawiać.

Jedyna moja obawa to czas na prowadzenie bloga ….. ale ten znaleźć muszę. A jak Was będę zaniedbywać to proszę mnie kopnąć w cztery litery! Dosłownie!!!!

Ale do rzeczy …… jak to się właściwie stało, ze znowu upiekłam sernik? Przecież nie lubię!

Natomiast lubię, a wręcz uwielbiam, połączenia, które pozornie do siebie nie pasują. A ten sernik łączy w sobie słodki, puszysty i mocno czekoladowy smak ciasta ze smakiem, który kocham ……. solonym karmelem!

Bałam się go zrobić bo pieczenie serników to zawsze jest ryzyko. A ten dodatkowo piecze się w kąpieli wodnej – czego nigdy w życiu nie robiłam.  Jednak wczoraj mieliśmy wyrozumiałych gości i wiedziałam, ze nawet jeśli nie wyjdzie to nie będzie wstydu. Poza tym w odwodzie miałam ciastka owsiane! Tak tak ….. Iwonka z Piotrkiem wyraźnie o nie poprosili więc piekłam hurtem 🙂

Ten sernik kochani kosztował mnie dużo nerwów …… najpierw zważyła mi się biała czekolada, później sernik zaczął rosnąć w piekarniku jak oszalały co oznaczało, ze nie będzie wyjątkowo urodziwy. Ostatecznie jednak całkiem fajnie wyglądał a jeszcze lepiej (podobno) smakował. Przepis pochodzi z mojego ukochanego – jeśli chodzi o wszelkie ciasta bloga – Moje Wypieki.

To co? Robimy?

Na spód potrzebujemy:

250 gram ciasteczek owsianych lub pełnoziarnistych – jakie lubicie

80 gram roztopionego masła

Składniki blendujecie do momentu aż uzyskacie masę przypominającą mokry piasek. Wykładacie ją do tortownicy (moja ma średnicę 23 cm i to idealny rozmiar). Jeśli używacie tradycyjnej formy to spód wykładacie papierem do pieczenia. Masę wyrównujecie i wklepujecie w dno formy i w jej boki do wysokości 3/4 wysokości. Ja nie poszłam aż tak wysoko i to był błąd – ciasto po prostu ładniej by wyglądało. Wstawiacie formę z ciasteczkowym spodem do lodówki.

Masa serowa:

700 gram twarogu – tłusty lub półtłusty, dwukrotnie zmielony albo gotowy, zmielony twaróg na sernik w wiaderku

125 ml śmietany kremówki 36%

5 dużych jajek

3/4 szklanki drobnego cukru do wypieków – ja dałam mniej – koło 1/2 szklanki a i tak było mega słodko

2 łyżeczki aromatu waniliowego

225 gram białej czekolady

Czekoladę rozpuszczacie – z białą jest trudniej niż ze zwykłą i w kąpieli wodnej pierwsza partia mi się zważyła. Próbowałam ją ratować ale skończyło się na nowej porcji, którą rozpuściłam tym razem w mikrofali (wkładacie do miseczki i na 30 sek do mikrofali, wyjmujecie, mieszacie i znowu na 30 sek – powtarzacie do całkowitego rozpuszczenia).

Rozpuszczoną czekoladę lekko studzicie. Następnie wszystkie składniki na masę serową miksujecie ale UWAGA – krótko, tylko do ich połączenia się. Podczas miksowania masa się napowietrza i później sernik wyrasta za bardzo i opada a tego nie chcemy.

Masę serową wylewamy na ciasteczkowy spód i pieczemy w 160 stopniach (BEZ TERMOOBIEGU – grzałki góra – dół) przez około 80 minut. Oryginalnie w przepisie jest zalecenie by piec w kąpieli wodnej – oznacza to, że naszą tortownicę wstawiamy do większego naczynia wypełnionego wrzącą wodą (do połowy wysokości tortownicy). Ja tak zrobiłam i moim zdaniem tortownica jednak trochę tę wodę przepuszcza. Mój spód był bardzo wilgotny a papier pod nim mokrusieńki!

Następnym razem spróbuję zatem wytworzyć parę wodną inną metodą – wstawię na półkę niżej jakieś naczynie z dużą ilością wrzącej wody – to musi być oczywiście spore naczynie żeby ta para ładnie działała na nasze ciasto.

Sernika nie sprawdzamy patyczkiem! Masa powinna być na całej powierzchni ścięta – możecie dotknąć palcem – powinno być sprężyście ale nie surowo. Ja po 80 minutach wyłączyłam piekarnik i zostawiłam sernik w środku na jakieś pół godziny. Drzwiczki lekko uchyliłam, żeby wnętrze się powoli wychładzało. Dzięki temu ciasto, które nieładnie wyrosło – opadło równiusieńko!

Sos karmelowy:

1/2 szklanki cukru – ja użyłam brązowego, żeby się nie martwić o kolor mojego karmelu

2 łyżki wody

4 łyżki śmietany kremówki 36%

1 łyżka masła

duuża szczypta soli

Cukier wsypcie do małego garnuszka. Dolejcie wodę, zagotujcie i na średnim ogniu gotujcie aż cukier całkowicie się rozpuści. Następnie gotujcie dalej przez jakieś 5 minut, podczas których już nie mieszajcie za bardzo – jeśli używacie białego cukru to czekajcie aż zmieni kolor na złoty.

Zdejmijcie rondelek z palnika i ostrożnie wklejcie kremówkę – karmel zacznie się mocno pienić. Dodajcie masło oraz sól. Zamieszajcie intensywnie do połączenia składników. Zostawcie do wystygnięcia – sos zgęstnieje ale powinien pozostać płynny. Jeśli stałoby się tak, ze w którymkolwiek momencie karmel stanie się cukierkiem – dolejcie kolejne dwie łyżki wody – to powinno pomóc.

Lekko przestudzony karmel wylewacie na przestudzony sernik. Ja przybrałam orzechami włoskimi bo innych nie miałam ale idealnie tu pasują solone orzeszki ziemne.

Dla dekoracji posypałam odrobiną himalajskiej soli gruboziarnistej.

Podobno smakuje obłędnie!  Boki nie wyglądają najpiękniej bo nie dociągnęłam spodu tak wysoko jak trzeba. Warto się z tym jednak pobawić troszkę aczkolwiek moim gościom zupełnie nie przeszkadzały takie boczki 😉

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz