Temat stary jak świat i przerobiony przez tysiące psychologów na całym świecie. Ale czy zastanawialiście się jak często wchodzimy mimo wszystko w takie toksyczne relacje? I to wcale nie z płcią przeciwną?
Ile razy zdarzyło się Wam mieć koleżankę lub co gorsza przyjaciółkę, która sprawiała, że czułyście się gorsze? Albo taką, przy której uchodziła z Was cała energia i po spotkaniu miałyście paskudnego doła?
Bardzo często nawet nie zdajemy sobie sprawy z faktu, że coś jest nie tak w naszych relacjach z ludźmi. Nasze złe samopoczucie czy narastające kompleksy zwalamy na sytuację życiową. Toksycznego przyjaciela nie podejrzewamy nawet o to, ze jest energetycznym wampirem, który wysysa z nas poczucie własnej wartości i pozytywne nastawienie.
Wiem jak to jest bo sama przez bardzo długi okres życia miałam taką przyjaciółkę.
I żeby było jasne – to nie jest tak, że ona chciała dla mnie źle, że robiła coś specjalnie. Ludzie często nie wiedzą, że działają na nas w zły sposób. A my nic nie mówimy bo sami nie mamy pojęcia, gdzie jest źródło naszych paskudnych odczuć. I trwamy tak w złych relacjach, nie naprawiając ich, czując się coraz gorzej. Wiele lat to przerabiałam z moją przyjaciółką. Były lepsze i gorsze momenty. Pielęgnowałyśmy naszą przyjaźń, wspierałyśmy się w trudnych momentach – ale zawsze było coś nie tak. Nie miedzy nami. We mnie! Przez te wszystkie lata czułam się gorsza, brzydsza, głupsza i mniej zaradna. Jej ofensywny i bardzo roszczeniowy charakter pielęgnował we mnie te uczucia, z którymi kompletnie nie potrafiłam sobie poradzić. Spotykałyśmy się i po kilkunastu minutach narastało we mnie poczucie beznadziei. Czułam zazdrość i złość. A jednocześnie traciłam cały zapał i energię. Potem zastanawiałam się co ze mną jest nie tak. Nie jestem raczej zawistna. Sukcesy innych mnie motywują – czemu w tym przypadku jest inaczej?
Źle się czułam ze sobą. Źle się czułam ze złością i zawiścią. Wszystkie nagromadzone podstępne emocje stawały sie coraz bardziej uciążliwe. Nie radziłam sobie ani ze sobą, ani z nią.
Doszłam do momentu kiedy musiałam przyznać sama przed sobą, że moja przyjaciółka jest mi bliska …… ale jej nie lubię. Kuriozalne prawda? Wierzcie mi – nie potrafiłam tego sensownie poukładać. Dlatego postanowiłam przerwać tę znajomość. Na jakiś czas, na chwilę …… chciałam nabrać dystansu i przekonać się jak to będzie.
Traf chciał, że w międzyczasie poznałam inną dziewczynę. Pozytywną, uroczą, pomocną i niesamowicie energetyczną. To nie był jakiś intensywny kontakt ale szybko zauważyłam ogromną różnicę między tymi dwoma relacjami. Po spotkaniach z moją nową koleżanką czułam się zmotywowana, doceniona i piękna.
Stało się dla mnie naturalne, że przyjaciółka może prawić komplementy i budować Twoją samoocenę. Oczywiście – samoakceptacja to coś co należy przepracować we własnej głowie ale ludzie, którymi się otaczasz mogą w tym temacie zrobić bardzo wiele dobrego.
Zaczęłam odkrywać, że odpowiednia osoba potrafi sprawić, że chce Ci się przenosić góry. Pozytywna relacja napędza do działania i inspiruje. Kiedy ktoś nie zabija Twoich pomysłów w zarodku ale podsyca w Tobie chęć do ich realizowania – nagle przestajesz się bać.
Chcesz próbować.
Chcesz się rozwijać.
Czujesz się dobrze.
Uświadomiłam sobie, że prawdziwa przyjaźń taka właśnie jest. Daje radość i poczucie bezpieczeństwa. Daje pewność, że nawet jeśli zrobisz lub powiesz coś głupiego to się razem pośmiejecie przy butelce wina i nikt nigdy do tego nie wróci. Motywuje. Sprawia, że jesteś szczęśliwa – nigdy na odwrót. Otwiera Cię. Na świat, na ludzi i na tę relację także.
Bo dzisiaj juz wiem, że moja toksyczna przyjaciółka byłą taka, jaką pozwalałam jej być. Sprowadzała mnie do parteru a ja nigdy nie oponowałam. Może gdybym otwarcie powiedziała co czuję – przepracowałybyśmy pewne rzeczy. Cały czas myślę zresztą czy nie powinnam tego zrobić teraz.
Pytanie tylko czy uświadomienie komuś faktu, że zabiera Ci całą energię – zmieni sytuację? Może zabiera tylko Tobie? Może to Wasza relacja jest tą toksyczną a z innymi ludźmi taka osoba funkcjonuje normalnie i pozytywnie?
Na te pytania nie znam jeszcze odpowiedzi. Póki co zbieram się w sobie, żeby je poznać.
Jeśli się kiedyś odważę – opowiem Wam czy było warto.