Zanzibar inaczej

Zanzibar ….. wyspa kontrastów.

Turystom kojarzy się przede wszystkim z rajskimi plażami i turkusowym oceanem. Przyjeżdżamy tam po to, by uciec od smutnej i szarej rzeczywistości. Cieszymy się kolorami, upałem i oszałamiającą zielenią.
Ale Zanzibar to także bieda. To brud, grzyb na ścianach w szkole i dzieci, które wyciągają swoje chude rączki po jednego, nędznego cukierka.
Smutne prawda? Jak mawia stare porzekadło – każdy medal ma dwie strony. Ten także. I o tym chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć.
Byliśmy na wyspie przez 11 dni – z czego trzy intensywnie zwiedzaliśmy i chłonęliśmy smaki oraz obrazy.
Dzięki Ewie i Pawłowi Skowerskim, prowadzącym na Zanzi biuro Super Safari, zobaczyliśmy wszystko to – co zobaczyć warto. Dowiedzieliśmy się też dużo o życiu tam na miejscu, o zwyczajach, troskach – o zanzibarskiej codzienności.
Przyznam szczerze, ze przed wyjazdem sięgnęłam po kilka książek o wyspie. Chciałam się przygotować, wiedzieć, znać podłoże historyczne, kulturę. Niestety przez żadną nie przebrnęłam. Napisane jakimś poetyckim bełkotem hymny pochwalne, zdania, których nawet nie rozumiałam – na siłę ubogacone, wzniosłe, liryczne …….  O matko! Przez chwilę się zastanawiałam czy to ze mną coś jest nie tak czy może Zanzibar taki właśnie jest.

Śpieszę uspokoić – NIE JEST!

Co mogę Wam powiedzieć? Naprawdę jest tam pięknie!  I dopóki siedzicie w  5 gwiazdkowym hotelu – jesteście przekonani, że znaleźliście się w raju. Biały piasek, cudownie ciepła turkusowa woda, słońce. Wszyscy uśmiechnięci, pomocni, witają się i pytają how are You. Domeczki w afrykańskim stylu, łóżka otulone moskitierami. Zadbana roślinność, kwiaty, palmy, kokosy. Jedzenie pyszne, mnóstwo owoców morza a na deser marakuja i dojrzałe mango, którego smak nie ma nic wspólnego z tym co możemy dostać w Biedronce.
Robiłam fotę za fotą. Nie mogłam się napatrzyć. Nawet zaczęłam troszkę te książki rozumieć bo w końcu jestem częścią czystej poezji. Jak tu nie odlecieć skoro błękity, szafiry i turkusy atakują zmysły?

Powiem Wam jak 🙂 Wystarczy wyjść z hotelu!

Przekroczenie hotelowej bramy jest trochę jak wyjście do innego świata.
Cały czas ciepłego, słonecznego i zielonego. Ale już nie tak bajkowego.
Za hotelem zaczyna się prawdziwe życie. Biedne, brudne …….. dla nas – przesiąkniętych cywilizacją i nowoczesnością – kompletnie niezrozumiałe. No bo jak można spać na murku? Albo na macie z palmy? Jak można mieszkać w takich rozsypujących się barakach? Często bez łazienki i bieżącej wody. Często bez prądu.
To głupie ale wiecie o czym pomyślałam jak to zobaczyłam? O odkurzaczu!!!! Naprawdę 🙂
Bo ja się często martwię, ze nie poodkurzałam …..
Zatem Zanzibarczycy żyją (nazwijmy to ładnie) skromnie. Bez wygód. W większości bez łóżka. O meblach nie mówię bo to jak sądzę zbytek w ich przypadku. Żyją przy drodze. Siedzą i patrzą. Rozprawiają o piłce i polityce.
Czasem pracują.
Na etacie? Rzadko. Samochód? Rzadko.
Jadąc przez wyspę raniutko można zobaczyć dzieci na rowerach jadące do szkoły. We troje na jednym.
Jak zobaczyliśmy szkołę to zbledliśmy. Ławki są …. albo ich nie ma. NA ścianach grzyb, wszystko obdrapane, wilgotne. Dzieci całe mnóstwo – uczyć się muszą. Ale co to ma wspólnego ze szkołą jaką znamy? Zapewniam Was, że kompletnie nic.
Można oczywiście powiedzieć, ze wszędzie są takie rejony, gdzie bieda i tragiczne warunki. Tyle, że bieda biedzie nie jest równa a na Zanzibarze więcej jest takich miejsc niż tych „bliższych” naszym standardom.

Dlaczego o tym piszę?

Nie dlatego, żeby Was zniechęcić. To naprawdę piękne miejsce, które zdecydowanie warto zobaczyć.
Ale wyjazdy w takie miejsca uświadamiają mi jak wiele mamy. Jak często nie doceniamy prostych rzeczy – kafelków w łazience, wygodnego łóżka w sypialni czy zwyczajnej pralki. Doceniacie fakt, ze macie koszulkę na zmianę? Czy w ogóle się nad tym jakoś głębiej zastanawialiście? Zanzibarczycy często noszą koszulki na lewą stronę – dzięki temu dłużej są czyste …. no przynajmniej częściowo.
Tak – oczywiście – nie możemy zacząć porównywać się  z Afryką. Nie ma to może większego sensu. Ale tak naprawdę – każdy z nas mógł urodzić się tam a nie w Europie. Żyć w zupełnie innej rzeczywistości, odebrać zupełnie inne wykształcenie.  Zawsze tłumaczymy to naszej nastoletniej córce, która jak każde dziecko w jej wieku – nie wyobraża sobie dnia bez swojego smartfona. Tłumaczymy i pokazujemy mając nadzieję, że uwrażliwimy ją na pewne społeczne kwestie. Zuza już wie, że dzieci na Zanzibarze cieszą się z najprostszego długopisu czy zeszytu.
Wróciła do domu z przekonaniem, że jak tylko Fundacja Rafiki założona przez Ewę i Pawła będzie przeprowadzała zbiórkę dla tamtejszych dzieciaków – przejrzy swoją szafę i szuflady. Bo ona przecież nawet nie pamięta co w tych szufladach ma…
Tak się składa, że zbiórka Fundacji rusza niebawem. Na moim facebooku udostępniłam już wydarzenie. Każdy z nas może się zaangażować. Tutaj naprawdę wystarczą chęci. Nie trzeba wydawać pieniędzy. Macie ubrania, w których nie chodzicie? Zabawki, które od miesięcy leżą w kącie? Może macie kilka zbędnych zeszytów, pudełko kredek? Może nawet stary laptop, który został już zastąpiony nowym modelem? Może puzzle, którego już przecież na pewno nikt nie układa?

Zerknijcie proszę i zabawcie się w poszukiwaczy skarbów!

Tak – SKARBÓW …… bo dla zanzibarskich rodzin tym właśnie są zwyczajne rzeczy. Nawet te, które my sami często postrzegamy jako „zalegające graty”.

komentarze 4

  1. Wydaje mi się, że miałam okazję być na Zanzibarze w tym samym terminie. Bardzo się cieszę, że pokazujesz różne oblicza tej wyspy. Dla mnie to jedno z najpiękniejszych miejsc, które widziałam, ale zawsze powtarzam sobie, że to moje wrażenia. Z punktu widzenia turysty i pięknego hotelu każde miejsce wydaje się być „rajem” natomiast życie mieszkańców często bywa zdecydowanie trudniejsze. Dlatego doceniam takie relacje. A mogłabym prosić o krótkie porównanie z Dominikaną ? oczywiście to dwa zupełnie różne światy, ale chcąc nie chcąc zawsze zostawiamy gdzieś serce 🙂 Pozdrawiam serdecznie, Asia.

    1. Asiu,
      dla mnie Dominikana zawsze pozostanie w sercu jako to pierwsze egzotyczne miejsce, do którego udało mi się polecieć.
      I to chyba tam zostawiłam serce 🙂 Jeśli miałabym porównać to chyba tylko tak – na Dominikanie chciałabym zamieszkać, na Zanzibarze nie. Dominikana jest bardziej ucywilizowana ale tez bardziej komercyjna z pewnością.
      Ach …. no i ciągle uważam, że Saona to najpiękniejsze miejsce jakie w życiu widziałam <3
      Pozdrawiam ciepło!

  2. Bardzo dziękuję za odpowiedź. Doskonale rozumiem co masz na myśli, dla mnie pierwszy wyjazd zimowy w egzotyczne to też magiczne wspomnienia. Saonę znam z relacji innych osób i zdjęć i to jeden z powodów dla których chciałabym odwiedzić Dominikanę. Tylko te ogromne hotele nie do końca mnie przekonują. Nie chcę za bardzo dopytywać, mam tylko jedną prośbę- zdradziłabyś w jakim hotelu mieszkaliście ? A że nie tylko wyjazdami można żyć (chociaż czasem wydaje mi się, że mogłabym) to dodam, że pozostałe wpisy na inne tematy też są bardzo ciekawe 🙂 Asia

    1. Mieszkaliśmy w Dreams La Romana. Piękny hotel ze śliczną plażą. Duży ale nie ma się poczucia takiego.
      Cudowny ogród, flamingi – naprawdę polecam. Jedynym minusem jest fakt, że nie bardzo jest gdzie pójść poza hotelem. Jest mała miejscowość, kilka sklepów – ale to wszystko.
      Co do zwiedzania – po Dominikanie jeździliśmy z Krzysztofem Jachymem z Travel Service. Polak – od paru lat mieszkający na stałe na Dominikanie. Niesamowity człowiek, ogromna wiedza o kraju i jego zwyczajach.

Dodaj komentarz