Do tego, że w wakacje Majorka jest fantastycznym kierunkiem urlopowym – chyba nie musze nikogo przekonywać. 284 bajeczne plaże, urokliwe miasteczka, przepyszne owoce morza, a z drugiej strony masa górskich szlaków i tras rowerowych – nawet dla tych najbardziej wymagających.
Tutaj naprawdę każdy znajdzie coś dla siebie! Sporty wodne, joga na plaży – albo po prostu słodkie lenistwo – jeśli jeszcze nie byliście na Balearach – czas to zaplanować, bo wierzcie mi ….. zakochacie się w Majorce tak jak my!
Co mnie ogromnie dziwi to fakt, że w listopadzie – wyspa, która ma tak wiele do zaoferowania – staje się swoistym ghost town. Mniejsze miejscowości zamierają, w większych spotkacie emerytowanych Niemców i Anglików, ale poza tym ….. turystyka nie istnieje. A szkoda …… bo przy temperaturze 17-20 stopni w ciągu dnia ciagle można super spędzić czas, korzystając ze wszystkich dobrodziejstw wyspy (no – może poza wodą).
Jak to się dzieje, że począwszy od listopada – nie przylatujemy na Baleary?
Moim zdaniem głównym powodem jest fakt, że Polakom w zimę jest po prostu trudniej tutaj dolecieć! O ile w ubiegłym roku Ryanair realizował jakieś połączenia z Polski do Palmy – w tym roku już te połączenia zawiesił.
Jeśli zatem chcielibyście przylecieć na Majorkę np. W grudniu – pozostają Wam dwie opcje:
- Lot z przesiadkami – od razu zaznaczę, że opcje, które oferują wyszukiwarki są totalnie z d…… i do tego często drogie
- Lot z Berlina – najtańsza i w sumie wygodna opcja ….. no może poza faktem, że do tego Berlina trzeba parę godzin jechać.
Jako, że Misiek ciągle jeszcze musi latać do Warszawy co miesiąc, a i u mnie pojawia się co pare miesięcy konieczność odwiedzenia stolicy – zaczęłam oczywiście szperać i przeszukiwać najróżniejsze portale. I kiedy już naprawdę miałam się poddać – uderzyło mnie coś …… czego nigdzie nie znalazłam, a co wydaje się być najbardziej oczywistą opcją świata: przecież z Palmy do Barcelony i z powrotem – lata KILKANAŚCIE samolotów dziennie!!! Dlaczego żadne wyszukiwarki nie proponują mi połączeń z przesiadką właśnie w Barcelonie? Mogę się przesiadać we Frankfurcie, Zurychu, Monachium …… ale nie proponuje mi się nigdzie lotu do Barcelony, z której na Majorkę dostanę się w zaledwie 50 minut! Ba! NA upartego moi≥ę przecież popłynąć promem!!!!
No dobra …… trzeba poszukać inaczej!
Korzystając przez lata z wielu wyszukiwarek połączeń – najbardziej polubiłam portal skyscanner (i nie jest to reklama – po prostu tam zawsze szukam). To chyba jedyna strona, która pozwala mi poza wpisaniem konkretnych dat lotu tam i lotu z powrotem – zaznaczyć opcję „cały miesiąc”, dzięki czemu mogę łatwo i przyjemnie dobrać terminy do najlepszych cen biletów.
Jednak skyscanner także nie pokazał mi lotów z przesiadką w Barcelonie …… znowu Zurich …… i to jeszcze z przesiadką na ryzyko pasażera!
Postanowiłam zatem wziąć się za temat z innej strony. Wymuszę tę nieszczęsna Barcelonę! Jak? Wybierając opcję Multicity!
Nagle się okazuje, że w takiej konfiguracji można wybierać spośród wielu opcji godzinowych. Poleciec z Warszawy, Katowic czy Wrocławia i w Barcelonie spokojnie (czasem nawet bardzo spokojnie bo kilka godzin jest – w sumie w niektórych konfiguracjach można się pokusić o jakieś szybkie zwiedzanie) przesiąść się w kolejny samolot do Palmy.
Cenowo wychodzi to mniej więcej koło 700 – 900 zł.- oczywiście bez bagażu (na powyższym screenie lot powrotny jest bardzo rozpięty godzinowo!) Kiedy sprawdzałam lot dla siebie w grudniu z większym bagażem podręcznym – ostateczna cena za wszystkie połączenia wyniosła 960 zł.
Czy to dużo? Od razu zaznaczę …… z Berlina można taniej!
Ale jak się doliczy pociąg, benzynę czy jakikolwiek inny transport – to może się okazać, że kwota jest porównywalna. A ja wolę chyba jednak posiedzieć parę godzin na lotnisku w Barcelonie (fajna strefa wolnocłowa) – niż spędzić je w pociągu.
Po co mielibyście w ogóle przylatywać tutaj zimą?
Żeby spacerować, trenować, chodzić po górach w sprzyjającej temperaturze. Żeby zwiedzać, podziwiać, korzystać z wielu atrakcji turystycznych, które w zimę stają się bezpłatne dla turystów. Żeby upajać się Majorką bez dzikich tłumów, posiedzieć na pustej plaży, słuchając szumu fal.
Możliwości jest tutaj naprawdę ogrom – szczególnie dla tych z Was, którzy nie przepadają za 40 stopniowym upałem, a wola raczej wiosenną aurę. Tak oczywiście – poranki i wieczory będą naprawdę chłodne (koło 10 stopni). Tak oczywiście – może się zdarzyć, że popada. Ale z tego co słyszeliśmy od tutejszych znajomych – w grudniu można się równie dobrze opalać w słoneczny dzień i gdyby nie niższa temperatura (a co za tym idzie woda w temperaturze Bałtyku) w sumie można się poczuć dokładnie tak …. jak w lipcu 😉